Dziś kilka słów na temat tzw. „segmentacji”… co to takiego….. pojęcie z zakresu psychologii i psychiatrii………..ciekawi?
Jest to mechanizm obronny pozwalający utrzymać dwa sprzeczne schematy poznawcze i strategie funkcjonowania. Często nazywany również hipokryzją. Osoba, która go używa – zazwyczaj nie dostrzega świadomie tych sprzeczności. Gdy ktoś próbuje jej zwrócić uwagę – zazwyczaj używa racjonalizacji, próbuje się usprawiedliwiać. To traktowanie pewnych sytuacji jako wyjątkowych i usprawiedliwiających postawy, które generalnie piętnuję i odtrącam.
To stosowanie wybiórczo pewnych zasad, mimo że są właściwe (ja mogę robić X, ale innym nie wolno) albo poluzowanie sobie tych zasad w „wyjątkowych okolicznościach”. Dzięki segmentacji możemy elastycznie dopasować się do otoczenia i sytuacji. Nadużywanie tego mechanizmu prowadzi jednak do dwulicowości, hipokryzji, dorabiania filozofii do aktualnych i chwilowych pobudek. Oto przykłady.
Osoba, która ma problem z otyłością stosuje dietę od poniedziałku do piątku, ale w weekendy totalnie sobie folguje. Robi również odstępstwa od diety w pewnych okolicznościach, jak: spotkania biznesowe, wakacje, silny stres w pracy, kłótnia z partnerem… ale poza tym, to je zdrowo.
Osoba np. z chorobą autoimmunologiczną wybiórczo stosuje się do zasad żywienia zaproponowanych przez dietetyka. Kilka założeń wprowadza, a inne nie. A i do tych, co wprowadza – stosuje wyjątki od reguły w pewnych sytuacjach. Po kilku miesiącach nie ma efektu.
Lekarz, który zmienia swoje poglądy w zależności od towarzystwa, w którym się znajdzie. W rozmowie z jednymi osobami uważa, że np. szczepionki niosą pewne ryzyko i należy być ostrożnym przy ich stosowaniu, podczas gdy w innym towarzystwie ostro krytykuje antyszczepionkowców, nazywając ich „płaskoziemcami”.
Dużym minusem segmentacji jest złudne wrażenie, że np. problem zdrowotny jest rozwiązany albo jest blisko rozwiązania. Tymczasem, jeśli nie realizujesz w stopniu wystarczającym tego, co zostało zalecone, a robisz to na „pół gwizdka” – zredukujesz może problem o 10-20%, co może wcale nie przekładać się na efekt – zarówno wizualny, jak i zdrowotny. Ten mechanizm tak realizowany daje złudne poczucie, że jestem na dobrej drodze. Tylko z jakichś dziwnych przyczyn – nie ma poprawy i efektu albo jest bardzo krótkotrwały.
Zostawiam Was z tymi słowami tu….. i mam nadzieję, że zmuszą Was one do refleksji