Cześć kochani
Mam dziś mały wnerw a nawet dwa. Może nie wnerw a ogarnęło mnie zdumienie – jak ludzie potrafią dziwacznie się zachowywać. Otóż pierwsza sprawa przyszła do mnie Pani X z mamą onko po jadłospis dla mamy, po poradę jak wspomóc odporność, organizm przy całej chemioterapii itd…… Oczywiście chciała wszystko już natychmiast, najlepiej na wczoraj. Otrzymała wszystko z zaleceniami najszybciej jak mogłam to wykonać czyli niecały tydzień – po czym dzwoni do mnie po 5 dniach i stwierdza, że jej się wydaje że ten jadłospis zawiera za dużo cukru, za dużo tego tamtego itd…… i generalnie jej się to wydaje, że będzie niesmaczne, nie będzie smakować mamie i będzie się po tym źle czuć. Dodam że jadłospis na 2 tyg dostała go wieczorem więc nawet gdyby gotowała to 4 dni tylko więc trudno określić czy coś pasuje czy nie. Sama pacjentka nie wnosiła skarg tylko jej córka. Poza tym przy zmianach żywieniowych coś nam się może wydawać, że będzie fuj fuj a potem się tym zajadami. Pani zażyczyła sobie zmian – odmówiłam zmieniłam jedno śniadanko z zimnego na ciepłe, niestety układ i prawidłowość dnia zaczęła się rozlatywać pod względem żywieniowym jak to bywa i musiałam wdrożyć kilka poprawek. Pani córka nawet nie miała okazji tego spróbować ponieważ podobno była na wyjeździe więc nie wiem jak może z kartki wyczytać czy coś jest dobre czy nie i czy można się po tym źle czuć…….no i hit, cyt… że jej się wydaje, że za dużo jest węglowodanów co w onkologii jest zabronione. Efekty pobieżnego czytania dr google. Pani ma kalkulator w oczach, studiowała dietetykę i wie wszystko naj naj – ciężki przypadek no ale cóż. Na takich nie mam sposobu szczerze ręce mi opadają. Druga sprawa to odwieczny problem wśród pseudo dietetyków i niestety trenerów– nazwę to wprost tak pseudo – otóż nie wymagają badań od pacjentów. Robią wszystko na oko….ba śmiem twierdzić, że mają gotowce tzw. Zalecenia dobre dla wszystkich. Psuje nam to robotę, opinię i nie pomaga w kontaktach z klientami. Chwilę temu telefon Pani chce umówić się na wizytę jest miło i sympatycznie do momentu kiedy nie zlecam badań i określam wyraźnie, iż bez badań jej nie przyjmę. Pani oburzona jak to wszędzie jest bez badań i że wymyślam …..posypał się potok słów i lament. No niestety bez badań nie przyjmuję nikogo taka już jestem zła kobieta…;) Tak dla przykładu przytoczę tylko jeden przypadek kliniczny dlaczego badania są tak ważne – zakładamy że ktoś jest zdrowy i ma tylko nadwagę bo źle się odżywiał. Pacjent ukrywa przed nami że ma bóle stawów czasami bo po co o tym mówić ma prawo nie wiedzieć, że może mieć na to wpływ jego żywienie bardziej powie to trenerowi, że mu tam coś strzyka. Układamy mu dietę pyszniastą z czekoladą, tatarem ze śledzia, kalafiorową sałatką……itd. I cóż okazuje się, że wywołujemy u pacjenta atak dny moczanowej bo ten ktoś ma go wysoki poziom kwasu moczowego ale bez badań tego nie wiemy. Właśnie tak to wygląda – nasza praca poszłaby na marne. To banalny przykład tego po co robić badania. Dlatego mam taki wnerw na tych wszystkich dietetyków co przyjmują ludzi bez nich – powiem tak lepiej wtedy iść i wydać te pieniądze u wróżki wyjdzie na to samo. Potrzeba nam jeszcze wiele lat uświadamiania by to wszystko uporządkować i podchodzić do ludzi w sposób profesjonalny, a nie tylko zarabiać pieniądze.
Podsumowując banan w diecie onko pacjenta nie zabije ale przyjmowanie pacjenta bez badań na pewno może mu zaszkodzić. Pozdrawiam….czasem załamana ale nadal z miłością do pracy. Pisze to bo wkładam w to wiele godzin pracy, nauki i wysiłku dodam że niemałego stresu – tak jestem wariatką która przeżywa stan każdego swojego pacjenta.
dr Kasia